Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozwój. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozwój. Pokaż wszystkie posty
Pozbądź się toksycznych znajomych

Pozbądź się toksycznych znajomych



Kilka lat temu, jeszcze na starym blogu napisałam tekst o toksycznych znajomych, ich wpływie na nas oraz tym jak się ich pozbyć. Trochę się u mnie w życiu od tego czasu pozmieniało. Ja zmieniłam swoje podejście do wielu spraw i zderzyłam się z rzeczywistością. Dziś postanowiłam zrobić drugie podejście do tego tekstu. Nie ukrywam,  że jest trudne. Bo temat okazał się trudniejszym niż myślałam to kilka lat temu.

Kim są toksyczni znajomi?

Ludźmi którzy wysysają z Nas energię, przez których stajemy się bezproduktywni, nie robimy tego co byśmy chcieli w danym momencie. Toksyczni znajomi mają to do siebie, że nie działają wprost. Często są naszymi najlepszymi przyjaciółmi ale mówią takie rzeczy przez które czujemy się źle. Obgadują innych do nas. Często manipulują nami i innymi, wpędzając w poczucie winy. Siebie stawiają na piedestale, zawsze chcą być najważniejsi i nie liczą się ze zdaniem innych. Zabierają nam tak cenny w dzisiejszych czasach czas, oraz pewność siebie, krytykując, często bezpodstawnie, ale najczęściej tak by nas upokorzyć, czyli nie na osobności ale przy wszystkich.
Tyle z teorii. A jak jest w praktyce?
Bardzo podobnie. Toksyczni znajomi to ci opisani wyżej. I z tym nadal się zgadzam. Ale dla mnie toksycznymi znajomymi są również osoby, które ciągle narzekają. Ja wiem każdy może mieć gorszy dzień/okres w życiu, ale kurde nie cały czas. 


Co zrobić by poczuć się lepiej?

Odciąć się od toksycznych znajomych.
I tak było w moim poprzednim tekście. Życie jednak weryfikuje swoje i nie zawsze mamy możliwość odcięcia się od toksycznych osób. (Tak wiem, zaraz ktoś mi powie, że zawsze, ale ja powiem, że wtedy możemy stracić więcej niż tracimy przebywając z takimi osobami).

Więc co zrobić?

Odciąć się od tych ludzi od których mamy taką możliwość (bo to najłatwiejsze i najprzyjemniejsze tak na prawdę rozwiązanie). A jeśli chodzi o ludzi z którymi z różnych powodów jesteśmy zmuszeni przebywać, to pozostaje nam rozmowa z nimi. Powiedzenie, że hej, ja też tu jestem i nie mam ochoty, żebyś obgadywał tą dziewczynę, masz coś do niej, powiedz jej wprost. Przynajmniej dla mnie  obgadywanie innych jest mega, ale to mega toksycznym działaniem (jeśli nie reaguje, działa toksycznie na mnie). Czasem, jeśli nie jesteśmy bardzo zależni, można część zachowań takiej toksycznej osoby po prostu ignorować. Jeśli zaczyna jej się setny raz w danym tygodniu akcja marudzenia, po prostu zajmijmy się czymś innym. Od co. Będzie nam łatwiej. A pomimo, że jestem za tym żeby pomagać, to jeśli ktoś pyta o radę, później robi zupełnie inaczej i znów się żali a sytuacja ponawia się, to kurde. Przestań mnie zadręczać swoimi problemami, są psychologowie. 

Odcięcie się od takich ludzi będzie trudne. Ale kto powiedział, że droga na szczyt jest łatwa? Nikt. Toksyczni znajomi często będą pytać, czemu? Jest szansa, że zaczną nas wpędzać w poczucie winy, że Oni zachowują się w ten sposób przez nas, że tak na prawdę to nasza wina. NIE. Każdy zachowuje się tak jak chce. Albo tak jak powinien w danej sytuacji ale w granicach swojej etyki. To tak jak z Gombrowiczowską gębą. Każdy zachowuje się po swojemu, owszem w różnych sytuacjach inaczej, ale to on decyduje o swoim zachowaniu.

Pamiętaj, życie jest za krótkie, by spędzać je z ludźmi którzy nas krzywdzą.


A Czy Ty, już pozbyłeś się toksycznych znajomych?
A czy Ty przyjąłbyś wędrowca w te święta?

A czy Ty przyjąłbyś wędrowca w te święta?


Jeśli jesteś wierzącą pierdolencją która chodzi co niedzielę do kościoła pewnie nie. Czemu tak uważam. Przykłady są bardzo blisko nawet bliżej niż się wydaje. Czemu taki temat? Święta się zbliżają. Święta to nie tylko prezenty i jedzenie. Święta to też czas przemyśleń. No właśnie przemyśleń i teraz pomyśl czy przyjąłbyś wędrowca w te święta. 

Parę ładnych lat temu Anna Mucha przeprowadziła eksperyment w którym chciała zająć puste miejsce przy stole. Pamiętam jak bardzo byłam poruszona oglądając ten program. Ci wszyscy, tacy bardzo wierzący, zamykali jej drzwi przed nosem... Historia skończyła się happy endem. Ale w projekcie brało udział o wiele więcej osób, niestety nie mogę znaleźć tego programu. Z uwagi na to, że oglądałam go bardzo dawno temu nie pamiętam jak potoczyły się losy pozostałych osób. Ale przypuszczam, że nie wszystkie skończyły się szczęśliwie i nie wszyscy zostali przyjęcia na Wigilię.

W zeszłym roku Nosel podjął tą samą próbę. Razi jedno. Dokładnie słychać jak ludzie reagują. Dokładnie słychać, że to starsze pokolenie. "Spędzam czas z rodziną", "Jest już 10 osób, nie ma więcej miejsca". No i co, zje tak dużo, że nie wystarczy dla zaproszonych? Co za różnicę zrobi jedna osoba? Nie zmieści się? Krzesła od sąsiada nie można pożyczyć? Widocznie nie można. Ale w niedziele zawsze w pierwszym rzędzie odstrojone w najlepsze futra, żeby było widać. Bo są takie wierzące. Tylko wierzące w co?

Kiedyś bardzo bliska mi osoba, dodatkowo bardzo mocno wierząca, powiedziała, że ona by nie wpuściła, bo nie wiadomo kto to jest. Bo to obcy. Bo.... Bo tak. 

Więc po co Wigilia? Żeby się najeść i dostać prezenty? Dla mnie to bez sensu. Nie mówię, że jestem bardzo wierząca, ale kurczę... Wiara wiarą, bądźmy ludzcy.



Bądźmy ludzcy.

A teraz odpowiedz sobie szczerze, przyjąłbyś? Zastanów się, chociaż przez moment.
Cele na Listopad

Cele na Listopad


Co prawda listopad już się rozpoczął, ale wcale nie oznacza to, że jest za późno by wypisać cele które chcę zrealizować właśnie w tym miesiącu. Listopad zaczął się bardzo melancholijnie i pewnie po części stąd pojawiło się opóźnienie z wypisaniem mniejszych i większych celi. Przechodząc do meritum.

Cele na Listopad:


  • Wrócić do regularnego blogowania! (nowy post w każdy piątek, oraz wtorek).
  • Wystawić i sprzedać ubrania których już nie noszę.
  • Kupić ciepły i przytulny sweter.
  • Nie zapomnieć o złożonej reklamacji.
  • Przygotować min. 2 posty na grudzień, żeby mieć coś w zapasie, na ciężki czas w pracy.
  • Zrobić coś pysznego z dyni (znacie jakieś ciekawe przepisy?).
  • Wybrać się minimum raz z na spacer z aparatem.
  • Wstawić post konkursowy (nawet udało mi się już zrobić zdjęcia nagród).
  • Przygotować prezent.
  • Ogarnąć dokładnie zasady działania PayPala.
  • Popracować na stronach które mam zapisane.
  • Przeczytać minimum jeden rozdziała książki "Magia Sprzątania w praktyce".


Dobra, tyle wystarczy, bo co za dużo to nie zdrowo.

Sama długo zastanawiałam się czy takie posty mają jakikolwiek sens. I stwierdziłam, że o wszem, mają i to bardzo duży. Przynajmniej dla mnie. Jestem bardziej zmotywowana, gdy wiem, że ktoś wie co miałam zrealizować, niż gdy sama gdzieś w koncie pomyślę a później zapomnę. 

A jakie są Twoje cele na Listopad?
Lubisz informować o nich innych czy wolisz zachować je w tajemnicy?

100 dni bez spodni - podsumowanie

100 dni bez spodni.

Czyli wyzwanie które podjęłam dzięki Ani, wszystkie szczegóły opisała na swoim blogu (klik).
Wyzwanie podjęłam 4.05.2016r i dałam sobie dokładnie rok na wykonanie zadania. Ku mojemu zdziwieniu z jednej strony było to bardzo łatwe a z drugiej strony bardzo trudne wyzwanie. Bo niby co to za sztuka zakładać spódniczkę zamiast spodni? No niby żadna, ale jednak. Trzeba się do tego przyzwyczaić i trzeba poświęcić trochę czasu bu do spódniczek dopasować odpowiednie bluzki. Z sukienkami sprawa jest odrobinę prostrza, ale zostaje jeszcze dobór odpowiedniej kurtki itp.







Co dało mi wyzwanie?

Pokochałam swoje ciało. Wiem, brzmi dziwnie. Ale mam wrażenie, że właśnie to dało mi to wyzwanie. Rzadko chodziłam w sukienkach i spódnicach, bo nie bardzo przepadałam za swoimi nogami. Tutaj byłam niejako zmuszona przez samą siebie do takiego a nie innego ubioru. I okazało się, że wcale nie jest to takie straszne, i ludzie wcale nie patrzą na mnie jak na inną.
Zaczęłam dbać o skórę. Zima to zima, zakłada się rajstopy, żeby nie zamarznąć. Ale lato to już zupełnie inna bajka. Przecież trzeba zadbać o skórę która zaraz będzie odsłonięta a nie przykryta jak zawsze długimi spodniami. Dzięki wyzwaniu wyrobiłam sobie nawyk dbania o siebie i o swoją skórę.

Dla kogo?

Dla każdej kobiety która w jakiś sposób chce się sprawdzić oraz przekroczyć granice własnego komfortu. Starszej, młodszej nie ważne. Dla każdej która chce coś zmienić.
Będzie inaczej!

Będzie inaczej!


Cześć!
Od dziś będzie inaczej. Nie od jutra, nie od poniedziałku, nie od nowego miesiąca, nie od początku nowej pory roku, nie od lata, nie od wakacji, nie od (...). OD DZIŚ! Od dziś będzie inaczej!
Co z tego, że jest piątek, co z tego, że 11:11, co z tego że 31.03. Co z tego, że 11 dni po pierwszym dniu wiosny, co z tego, że 14 tygodni od rozpoczęcia roku. Co z tego? Co z tego, że może i jest to najgłupsza pora na zmiany? Nic. Nic, właśnie dlatego, że od dziś będzie inaczej. Po mojemu.

RS - Nie musisz zabierać głosu

RS - Nie musisz zabierać głosu


Nie musisz zabierać głosu w każdej sprawie, pomimo że często społeczeństwo daje Ci do zrozumienia, że musisz. A guzik, jeśli nie chcesz, nie masz ochoty nie musisz. Możesz, ale nie musisz.

Czasem wpędzamy się w poczucie winy z powodu braku zabrania głosu w różnych sprawach. Zastanawiam się czy ma to sens i po dość długim namyśle śmiało mogę powiedzieć, że nie ma to sensu.

Głównym powodem do refleksji na ten temat, jest nieomalże narzucanie nam konieczności zabrania głosu w sprawie aborcji. Z prawa z lewa, nie ważne, ważne, żeby się wypowiedzieć. Ważne, żeby poprzeć którąś ze stron. Ważne by wziąć udział w proteście. A pomyślał ktoś jakie to będzie miało skutki?

Nie chcę tu pisać o swoim zdaniu na temat aborcji, ale niestety odrobinę muszę.

Popieram #czarnyprotest ale nie popieram zachęcania do rzucenia wszystkiego. Co prawda, podobno Łódzki Dell, dal swoim pracownicą wolne w dniu protestu (podobno, tak słyszałam, ale ręki nie dam sobie uciąć) bardzo miło, ciekawe tylko czy kobiety miały wybór i mogły do tej pracy przyjść. Mniejsza o to.

Pracuje w sklepie z kosmetykami, mamy określony dress code oraz określone godziny pracy. Pomimo częściowego poparcia nie wyobrażam sobie nie przyjścia do pracy. Kurczę, przecież nie zrobiłabym tym krzywdy nikomu do kogo protest jest niejako kierowany. Jedyne osoby jakim wyrządziłabym krzywdę byłyby osoby z którymi pracuje - swoją drogą same kobiety. Więc gdzie tutaj jest sens? A poza tym, nie ukrywam, że lubię swoją pracę i niekoniecznie widzę potrzeby tracenia jej, przez nieprzychodzenie do pracy, tak, że ktoś inny musi siedzieć w sklepie od 9 do 21. Kurczę nie.

Bądźmy ludźmi i szanujmy siebie nawzajem. Jeśli ktoś nie wziął udziału w proteście (nie ważne po której stronie) nie oceniajmy Go. Może jest po którejś ze stron, ale czuł, że chce w tym czasie zrobić coś innego. Tyle mówimy o wolnym wyborze, więc może dajmy wolny wybór również w sprawie udziału w protestach.

Swoją drogą zapraszam do obejrzenia programy "Całkowity Zakaz Aborcji - błogosławieństwo czy przekleństwo" na TVN Style w piątek o 20:30.
RS - Zatrzymaj się

RS - Zatrzymaj się


Żyjemy w ciągłym pędzie. Nie mamy chwili dla siebie. W dzisiejszych czasach niejako na piedestale została postawiona wieczna zajętość. Ale u diabła czemu? Czy na prawdę tak ma wyglądać nasze życie. Czy na prawdę mamy wiecznie odpowiadać, "nie, nie mogę jestem zajęta:? Czy to ma jakikolwiek sens. Przecież w ten sposób życie ucieka nam przez palce.


Zatrzymaj się!

Weź głęboki wdech, zamknij oczy i pomyśl tylko o sobie. O niczym ani nikim innym, pomyśl o sobie, o miejscu w którym się teraz znajdujesz, podziwiaj widoki i hej, nie mów mi, że jak jesteś na ulicy w centrum miasta, albo na Łódzkiej Abramce to nie ma tam niczego pięknego. Jest, może tylko Ty tego nie dostrzegasz. W każdym miejscu znajdzie się coś pięknego.

Wybierz się do parku, ale sam(a), tak, żeby być tylko ze sobą, z nikim innym. Tak aby móc przemyśleć wszystkie sprawy które Cię trapią. Przecież Ty jesteś najważniejszy. Nie to, czy dostaniesz 5 czy 4 z kolokwium, nie to, czy zrobisz najpiękniejszy plakat i nauczysz się 5 języków. Ważne jest to co czujesz i ja czujesz się ze sobą. Czy w swoim mniemaniu robisz wszystko czego pragniesz. Czy jesteś dobrym człowiekiem. Czy chcesz żyć tak jak żyjesz. A może chcesz wyjechać, marzysz o tym. Przemyśl to. Daj sobie odpocząć od innych i od obowiązków. Chociaż na 10 minut.

Nie myśl o niczym.
Pójdź do parku, czy gdziekolwiek tylko chcesz, usiądź i patrz, zrelaksuj się. Zrób sobie taki restart.

Może nie do końca składny wyszedł ten post. Może nie do końca idealny, ale mówi się trudno.

A teraz wyłącz komputer i zatrzymaj się na chwilę. Chociaż na malutką.

I co, lepiej?
RS - uważaj o czym myślisz

RS - uważaj o czym myślisz


Czasem zdarza się tak, że w naszej głowie kłębią się tylko czarne scenariusze. Ale czy to ma jakiś wpływ na sytuacje które nas spotykają? Czy możemy ściągnąć myślami kogoś bądź jakieś wydarzenia?
Tak na prawdę, żadne z badań tego nie potwierdzają, pewnie dlatego, że nikt takowych nie próbował przeprowadzać. Ale zastanów się. Czy chociaż raz nie miałeś sytuacji, że myślisz o kimś i nagle ten ktoś dzwoni/pisze? Albo spotykasz tą osobę w niedługim czasie, zupełnie przypadkiem? No błagam, chyba każdy tak ma. Więc skoro niejako jesteśmy w stanie przywołać myślami jakąś osobę, to może i sytuacje?

Dziś bardzo krótki fragment pochodzący z Kwartalnika Gestalt PSPP, moim zdaniem dający bardzo wiele do myślenia.
Pewnego razu, a był to dzień cudów, strudzony wędrowiec usiadł pod drzewem spełniającym życzenia. Rozmarzył się: Och, gdybym tak mógł coś zjeść. Stół pełen jadła pojawił się przed nim natychmiast. Kiedy podróżny zaspokoił głód, zapragnął napojów. I zaraz pojawiły się napoje. Zadowolony położył się pod drzewem i nagle przestraszył się: A jeżeli teraz pojawi się potwór? I potwór pojawił się. Ach, teraz pewnie mnie zje! I tak umarł wędrowiec zjedzony przez potwora.
Chyba nie muszę mówić jakie jest zadanie po dzisiejszym poście? Dla pewności jednak dodam: przemyśl w jaką stronę zmierzają Twoje myśli i postaraj się by choć odrobina z nich zeszła na optymistyczną stronę, choć wiem, że w niektórych sytuacjach będzie Ci bardzo ciężko, wierzę, że dzięki temu istnieje większe prawdopodobieństwo, że kłopoty rozwiążą się bardziej pozytywnie ;)

RS - nie przyklejaj etykiety

RS - nie przyklejaj etykiety


Mam wrażenie, że nadawanie etykiet jest w Nas ludziach gdzieś głęboko zakorzenione, przez co często tracimy szansę na cudowne znajomości, poznanie wielu inspirujących ludzi z ciekawymi pasjami. Czasem zastanawiam się czemu tak na prawdę to robimy. Podobno ma to związek z naszymi cechami których sami nie akceptujemy, przez co bardziej widzimy je u innych osób, a że nam się nie podobają, wyolbrzymiamy i oceniamy tylko przez pryzmat tej jednej rzeczy. 

Czy tak jest? Sama nie wiem. Podobno w każdym zdaniu jest ziarnko prawdy, więc w tym pewnie również. Może robimy to przez niewiedzę? Albo przez strach.. W sumie czemu przez strach. Strach przed czym? Że ktoś okaże się od nas lepszy, ciekawszy. Przecież to tylko subiektywne opinie, nikt nie jest lepszy ani gorszy jeśli nie krzywdzi innych. Ale My nadając etykiety krzywdzimy. 
Tak, etykiety krzywdzą ludzi. Bardziej bądź mniej, ale krzywdzą. No okej, może nie wszystkie krzywdzą wszystkich, ale każdy z nas jest inny i każdego zaboli coś innego.

Według dra Thomasa Gordona skutki etykietowania są następujące:
poczucie zranienia – ludzie nie lubią być etykietowania
ograniczenie zdolności do zobaczenia osoby w pełni – kiedy patrzymy na nią przez pryzmat etykiety, dostrzeżenie jej przyszłych zachowań w jakimkolwiek innym świetle staje się trudniejsze; 
trudności z pozbyciem się etykietki, która niejako przykleja się do osoby; 
pojawienie się reakcji obronnych.

Na prawdę chcesz, żeby ktoś się tak czuł, przez Ciebie? Wątpię. Dlatego proszę Cię, przestań przyklejać ludziom etykiety. Wiem, że to trudne. Ale to, że ktoś na pierwszy rzut oka wygląda na taką a nie inną osobę wcale nie musi oznaczać, że taką jest. Daj sobie szanse na poznanie tej osoby.

Tapeciara - czyli tak na prawdę kto? Najczęściej taką etykietę dostają dziewczyny mocno umalowane. Ale kurczę, czemu? Znasz przyczyny jej mocnego makijażu? Pewnie nie. Przyznaje, może maluje się tak, bo lubi, bo uważa, że tak jest fajnie, ale nawet jeśli to co w tym złego? Nic, Ale weź pod uwagę, że może wcale nie chce tak wyglądać, ale to jedyny sposób by ukryć siniaki i uniknąć miliona pytań których nie chce słyszeć. A może, źle czuje się ze swoim ciałem, może nie akceptuje siebie i ukrywa się pod grubą warstwą podkładu. Nie krzywdzi tym innych więc Ty nie krzywdź jej.




RS - Rozwiń się

RS - Rozwiń się



Mam przyjemność ogłosić, że skoro czytasz ten tekst, to wszystko się udało. Mianowicie postanowiłam powrócić (a raczej odtworzyć) niegdyś popularną serię postów na tym blogu. Chodzi o serię Rozwiń się.


Co ma na celu seria?

Uporządkowanie, zgromadzenie w jednym miejscu regularnie pojawiających się postów o rozwoju. Pewnie zapytasz czemu będą posty o rozwoju, bo lubię. Daje mi to kopa i motywacje, bym sama rzetelnie wykonywała zadania. Przygotowując post, muszę się dużo na główkować, a co za tym idzie, sama wiele się uczę oraz poznaje nowe zagadnienia.
Więc w skrócie, cała seria będzie opierała się na rozwoju, Twoim oraz moim, w naprawdę wielu sferach życia.


Jakie posty się pojawią?

Posty będą różne, ale na pewno wszystkie będą dotyczyły rozwoju. Żeby nie było zbyt nudno, nie skupię się na jednym schemacie tworzenia wpisów, każdy z nich będzie inny. Każdy będzie można zrealizować osobno (ok, przyznaje, czasem jedno zadanie będzie podzielone na dwa tygodnie, ale nie więcej, obiecuje). Ale już tego miejsca zachęcam Cię do regularnego rozwoju.

  • post z bajką, przypowieścią, historią, do własnego wyciągnięcia wniosków, do zatrzymania się na chwilę i zagłębienia w nasze odczucia.
  • zadanie do wykonania, ale nie tylko do zapisania w momencie czytania tekstu, do wykonania np codziennie, do podejmowania nowych wyzwań.
  • trochę teorii, czyli o tym jak to wszystko wygląda z naukowego punktu widzenia, ale nie bój się, nie będzie nudno. Po pierwsze teorii będzie bardzo mało, po drugie uwierz mi, że będzie ciekawa, poparta wieloma przykładami, i że na prawdę będzie nad czym się zastanowić. 


Kiedy?

Od początku września w każdy wtorek o godzinie 12:51.


A już teraz zapraszam Cię, do małej lektury, którą można potraktować jako zapowiedź całej serii. 
Trzy pytania Cesarza. Lew Tołstoj. To właśnie przykład wpisu z bajką, która na pierwszy rzut oka jest tylko opowiadaniem, ale gdy przysiądziemy i się nad nią zastanowimy może wiele wnieść w nasze życie.
Fotogra Fuje

Fotogra Fuje


O czym będzie ten post i czemu taki tytuł?

Dziś będzie o fotografii, tak dobrze usłyszałeś. A czemu Fuj jest wyodrębnione? Bo fotografia nie zawsze jest ładna i łatwa. Czasem odzwierciedla piękno brzydoty.


Jak to się zaczęło?

Fotografia towarzyszy mi od zawsze. No dobra odkąd pamiętam i odkąd pamiętają moi rodzice, już w podstawówce startowałam w konkursach fotograficznych i choć dziś z uśmiechem patrzę na te zdjęcia i zastanawiam się jak jury mogło wybrać takie zdjęcia, wiele się wtedy nauczyłam.
Później kontynuowałam moją pasje, zamieszczałam nawet zdjęcia na photoblogu, oj to były czasy, później pojawił się maxmodels, profil na facebooku i wiele innych. Udało mi się nawet zgarnąć parę nagród w konkursach fotograficznych ;)


Skąd pomysł na post?

DDOB, postawiło mi wyzwanie, a ja lubię stawiać czoła wyzwaniom, więc jak mogłabym nie wziąć w nim udziału? Nie było takiej możliwości, a że fotografia towarzyszy mi przez cały czas pomimo zmieniających się innych zainteresowań, wybór był oczywisty!

Czemu takie a nie inne zdjęcia?

Nie umiem wybierać zdjęć, żeby odzwierciedlały wszystko co chcę i pokazywały różnorodność. Nie chciałam również umieszczać zdjęć osób ze względu na brak zgody na umieszczenie ich na blog ;) Więcej zdjęć i na pewno bardziej różnorodnych możecie zobaczyć na stronach do których linki wklejałam w treści posta, zapraszam również do mojego portfolio ;)

(jedyne zdjęcie w tym poście niewykonane przeze mnie, czasem warto pokazać nie tylko gotową pracę ale też przygotowania i ciężką prace)


A Ty?

Jaką masz pasje, czym się interesujesz? Jak myślisz, warto spróbować wziąć udział w wyzwaniu? Ja szczerze serdecznie Ci polecam ;)

Jaki czas jest najważniejszy, jacy ludzie i jakie zadania.

Jaki czas jest najważniejszy, jacy ludzie i jakie zadania.


Dziś trochę inaczej. Co prawda rozwojowo, ale nie będzie żadnej rady, żadnego zadania ani podpowiedzi. Dziś będzie pewna przypowieść. Przypowieść która trafiła do mojego serca. Nie wiem czy ze względu na miejsce w jakim została mi opowiedziana, czy ze względu na treść, a może na ludzi którzy wtedy ze mną byli. Nie jestem w stanie tego powiedzieć. Jedno wiem na pewno. Jest bardzo ważna, ale najważniejsze są wnioski jakie z niej wyciągniemy i to co z nimi zrobimy.
Zapraszam do czytania:

Trzy pytanie cesarza. Lew Tołstoj.
Pewien cesarz pomyślał kiedyś, że gdyby tylko znał odpowiedź na trzy pytania, nie błądziłby w żadnej sprawie: „Jaki czas jest najodpowiedniejszy dla każdego działania? Z jakimi ludźmi współpracować? Co jest najważniejsze do zrobienia?”Cesarz wydał więc dekret, w którym wyznaczył wielką nagrodę dla tego, kto odpowie na jego pytania. Wielu, dowiedziawszy się o tym, niezwłocznie udało się do pałacu. Każdy miał inną odpowiedź.
W odpowiedzi na pierwsze pytanie ktoś poradził, by cesarz sporządził dokładny plan czynności z uwzględnieniem godziny, dnia, miesiąca i roku i później co do joty go wypełniał.
Tylko wtedy będzie podejmował każde działanie we właściwym czasie.
Ktoś inny powiedział, ze nie da się wszystkiego zaplanować i ze cesarz powinien odłożyć na bok próżne rozrywki i zważać na wszystko, aby wiedzieć, kiedy co zrobić.
Trzeci śmiałek udowadniał, ze cesarz sam nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć i nie ma takiej znajomości rzeczy, by decydować, jaki czas najlepiej odpowiada każdemu zadaniu Powinien więc powołać Radę Mędrców i działać zgodnie z jej zaleceniami.
Czwarty rzekł, ze pewne sprawy wymagają natychmiastowej decyzji i nie mogą czekać na konsultacje, lecz jeśli cesarz chce wiedzieć z wyprzedzeniem, co się wydarzy, powinien zasięgnąć rady wróżów i jasnowidzów
Odpowiedzi na drugie pytanie tez nie były zgodne.
Jeden twierdził, ze cesarz powinien mieć zaufanie do administratorów, inny – ze powinien polegać na kapłanach i mnichach Byli tez tacy, co zalecali współpracę z medykami i tacy, którzy za godnych zaufania uważali wojowników.
Trzecie pytanie również przyniosło różnorodne odpowiedzi.
Niektórzy twierdzili, ze najważniejszym zajęciem jest nauka, mm obstawali przy religii, a jeszcze mm dawali pierwszeństwo ćwiczeniom wojskowym
Żadna z tych odpowiedzi nie zadowoliła cesarza, toteż nie przyznał nikomu nagrody.
Po kilku nocach spędzonych na rozmyślaniach postanowił udać się do pustelnika, który żył w górach i uchodził za oświeconego…Cesarz zapragnął odszukać go i przedstawić mu swe pytania, chociaż dobrze wiedział, że pustelnik nigdy nie schodził z gór, a przyjmował tylko biednych, odmawiając wszelkiego kontaktu z ludźmi bogatymi i posiadającymi władzę.
Cesarz przebrał się więc za prostego wieśniaka. Rozkazał sługom czekać w dolinie, a sam zaczął wspinać się w poszukiwaniu pustelnika.
W końcu dotarł do miejsca, gdzie mieszkał ów święty człowiek. Zastał go przy skopywaniu ziemi w ogrodzie przed chatą. Kiedy pustelnik zauważył przybysza, skinął głową na powitanie, po czym kopał dalej. Widać było, że praca kosztuje go dużo wysiłku. Był już stary i za każdym razem, gdy zagłębiał łopatę w ziemi, ciężko wzdychał.
Cesarz zbliżył się do pustelnika i powiedział: „Przyszedłem tutaj prosić cię o odpowiedź na trzy pytania: Jaki czas jest najodpowiedniejszy dla każdego działania? Z jakimi ludźmi współpracować? Co jest najważniejsze do zrobienia?”
Pustelnik słuchał uważnie, po czym poklepał cesarza po ramieniu i wrócił do kopania ziemi. „Musisz być zmęczony” – powiedział cesarz. „Pozwól, że ci pomogę”. Pustelnik podziękował, dał mu łopatę, a sam usiadł na trawie, by odpocząć.
Cesarz skopał dwie grzędy i ponownie zwrócił się do starca z pytaniami, lecz ten nadal milczał. Po chwili wstał i wskazując na łopatę powiedział: „Teraz ty odpocznij, a ja będę kopał”. Cesarz jednak nie przerywał pracy. Minęła godzina, potem druga, w końcu słońce zaczęło chować się za góry. Odłożył łopatę i rzekł: „Czy odpowiesz na moje pytania? Jeśli nie możesz dać mi odpowiedzi, proszę, powiedz, a wrócę do domu”.
Pustelnik podniósł głowę i odezwał się: „Słyszysz? Ktoś tam biegnie”. Cesarz odwrócił się. Ujrzeli człowieka z białą brodą, wyłaniającego się z lasu. Biegł jak szalony. Przyciskał ręce do zakrwawionego brzucha. Kierował się prosto na cesarza i w końcu upadł przed nim nieprzytomny.
Gdy cesarz i pustelnik ściągnęli ubranie z nieznajomego, ujrzeli głębokie cięcie. Cesarz starannie przemył ranę, po czym zabandażował ją własną koszulą, która w ciągu paru minut nasiąknęła krwią. Wypłukał ją więc i powtórnie opatrzył zranione miejsce.
Czynił to wielokrotnie, dopóki krew nie przestała broczyć z brzucha.
W końcu ranny odzyskał przytomność i spragniony poprosił o wodę. Cesarz zbiegł do strumienia i wrócił z dzbanem pełnym świeżej wody.
Tymczasem słońce zupełnie zaszło i zaczęło wiać nocnym chłodem. Pustelnik pomógł cesarzowi wnieść człowieka do chaty i ułożyć go na łóżku. Ranny przymknął oczy i leżał spokojnie. Cesarz, wyczerpany długą wspinaczką i kopaniem ziemi, oparł się o drzwi i zasnął. Kiedy się obudził, słońce już wzeszło. Przez chwilę nie wiedział, gdzie jest i co tu robi. Spojrzał na łóżko i zobaczył, że leżący tam człowiek też rozgląda się zmieszany. Ów przyjrzał się bacznie cesarzowi, po czym słabo wyszeptał: „Proszę, przebacz mi”.
„Cóż takiego uczyniłeś, że powinienem ci przebaczyć?” – zapytał cesarz.
„Wasza Wysokość, nie znasz mnie, lecz ja znam ciebie. Byłem twym zawziętym wrogiem i przysiągłem zemścić się na tobie, gdyż w czasie ostatniej wojny zabiłeś mego brata i zająłeś moje dobra. Kiedy dowiedziałem się, że idziesz sam w góry do pustelnika, postanowiłem zaskoczyć cię w drodze powrotnej i zabić. Czekałem długo, ale nie nadchodziłeś, więc opuściłem kryjówkę, by cię odnaleźć.
Zamiast ciebie napotkałem ludzi z twego orszaku. Rozpoznali mnie i zadali tę ranę. Na szczęście zdołałem uciec i przybiegłem tutaj. Gdyby nie ty, z pewnością już bym nie żył. Miałem zamiar zabić cię, tymczasem ty ocaliłeś mnie przed śmiercią.
Wstydzę się i jestem ci wdzięczny bardziej niż słowa mogłyby to wyrazić. Jeśli przeżyję, ślubuję służyć ci przez resztę życia i nakażę mym dzieciom i wnukom, by też tak czyniły. Proszę, przebacz mi”.
Cesarz nie posiadał się z radości, widząc, że tak łatwo pojednał się z byłym wrogiem. Nie tylko mu wybaczył, ale też przyrzekł przysłać swego nadwornego lekarza i służącego, by opiekowali się nim ażdo całkowitego wyzdrowienia. Wydał rozkaz służbie, by zabrano rannego do domu i wrócił do pustelnika, chcąc prosić go po raz ostatni o odpowiedź na trzy pytania. Pustelnik właśnie rzucał ziarno w skopaną wczoraj ziemię. Zatrzymał się i spojrzał na cesarza:
„Masz już odpowiedzi na twoje pytania”.
„Jakże to?” cesarz nie rozumiał.
„Wczoraj, gdybyś nie ulitował się nad mym wiekiem i nie pomógł mi skopać grządek, zostałbyś zaatakowany w drodze powrotnej.
Żałowałbyś wtedy bardzo, że nie pozostałeś ze mną.
Zatem najważniejszym czasem był czas, kiedy kopałeś ziemię, najważniejszą osobą byłem ja i najważniejszym zajęciem pomaganie mi.
Później, kiedy zraniony człowiek dobiegł tutaj, najważniejszym czasem był czas, który spędziłeś, opatrując jego ranę. Gdybyś nie zrobił tego, umarłby i straciłbyś szansę pogodzenia się z nim.
Podobnie, to on był najważniejszą osobą i najważniejszym zajęciem – opatrywanie rany.
Pamiętaj, że jest tylko jeden najważniejszy czas, a ten czas – to teraz.Najważniejszą osobą jest zawsze ta, z którą właśnie przebywasz, która stoi przed tobą, bo kto wie, czy jeszcze z kimkolwiek się spotkasz… Najważniejszym zajęciem jest czynienie szczęśliwym tego, kto znajduje się obok ciebie.Chwila teraźniejsza jest jedynym czasem, jaki mamy.



Co myślisz, co zrobisz?
36 i 6 sposobów na nudę

36 i 6 sposobów na nudę

Nudzi Ci się? Nie masz co ze sobą zrobić? Oto 36 i 6 sposobów na nudę dzięki którym Twój czas nie będzie czasem zmarnowanym, ale kreatywnie wykorzystanym. Choć przyznam, że nuda czasem jest dobra, ponieważ daje nam odpocząć oraz pobudza nasze komórki do kreatywnych pomysłów. Czasem nasz mózg zaprzątnięty jest innymi sprawami o których niekoniecznie chcemy myśleć i nie ma miejsca nad wymyśleniem kreatywnego zajęcia dla nas, dlatego warto czasem skorzystać z listy pomocniczej ;)

Znaleźć pracę - ale jak?

Znaleźć pracę - ale jak?


Jesteś młody, stary, pełnoletni, niepełnoletni, uczysz się, chcesz dorobić, nie masz co zrobić z wolnym czasem, chcesz podjąć pracę, ale nie wiesz jak? Nie wiesz za co się zabrać, od czego zacząć? Jaką umowę możesz podpisać i na jaki okres czasu? Gdzie szukać pracy, czy samemu, czy przez agencję? Nie martw się, to wcale nie takie trudne!
Jak napisać CV?

Jak napisać CV?

Żeby znaleźć pracę trzeba napisać swoje CV. Ale jak?

W internecie można znaleźć wiele gotowych szablonów, ale pracodawca dostając dziesiątki CV na takim samym szablonie dostaje szału i nawet go nie czyta.
Pamiętaj CV jest Twoją wizytówką, świadczy niejako o tym kim jesteś. Czasem doświadczenie nie jest w nim najważniejsze, ale sposób w jaki zostało dostarczone do pracodawcy. Czy jest estetyczne, na niepogniecionej kartce, oraz czy zawiera potrzebne informacje.
Lekarz który zabija.

Lekarz który zabija.


Kaszlę, kaszlę, kaszlę... Jako mała, trzymiesięczna dziewczynka trafiam do lekarza rodzinnego. Kochana pani doktor stwierdza, że jestem tylko przeziębiona. Biorę leki. Kaszlę, kaszlę, kaszlę... Kolejny raz ląduje u lekarza rodzinnego. Pani doktor stwierdza, że jestem tylko przeziębiona a moja mam jest przewrażliwiona. Biorę inne leki. Kaszlę, kaszlę, kaszlę... Ląduję na pogotowiu. I jedyne co słyszy moja mama "czemu Pani tak późno z Nią przyszła". Diagnoza? Ostre, obustronne zapalenie płuc i oskrzeli. Tłumaczenie, że lekarz mówił "Jest tylko przeziębiona" i tak nie pomoże, bo niby w czym? Wyleczy?
Alkohol i inne przykrości, a może lekarstwa?

Alkohol i inne przykrości, a może lekarstwa?


Żyjąc w Polsce, alkohol najczęściej otacza nas od najmłodszych lat. Niestety niektórym towarzyszy nawet w trakcie poczęcia. W większości domów alkohol jest na stole przy praktycznie każdym rodzinnym spotkaniu. Według niektórych ludzi jest to „rodzina patologiczna zmagająca się z problemem alkoholizmu”. Nie zgadzam się z nimi w ani 1%. Zawsze drażniło mnie podejście wszystkich osób które przychodziły (najczęściej na lekcję) i praktycznie próbowały mi wmówić, że jestem alkoholiczką.
Jak mój dziadek poznał babcię.

Jak mój dziadek poznał babcię.


Dawno dawno temu, kiedy jeszcze telewizory były niedostępne, a radia znajdowały się tylko w co którymś mieszkaniu, gdy sąsiedzi spotykali się ze sobą prawie codziennie na ciasto i wspólne opowiadanie dowcipów, gdy internet był czymś o czym nikt nie miał pojęcia, mój dziadek spotkał moją babcie.
Copyright © Altruistka , Blogger