A czy Ty przyjąłbyś wędrowca w te święta?
Jeśli jesteś wierzącą pierdolencją która chodzi co niedzielę do kościoła pewnie nie. Czemu tak uważam. Przykłady są bardzo blisko nawet bliżej niż się wydaje. Czemu taki temat? Święta się zbliżają. Święta to nie tylko prezenty i jedzenie. Święta to też czas przemyśleń. No właśnie przemyśleń i teraz pomyśl czy przyjąłbyś wędrowca w te święta.
Parę ładnych lat temu Anna Mucha przeprowadziła eksperyment w którym chciała zająć puste miejsce przy stole. Pamiętam jak bardzo byłam poruszona oglądając ten program. Ci wszyscy, tacy bardzo wierzący, zamykali jej drzwi przed nosem... Historia skończyła się happy endem. Ale w projekcie brało udział o wiele więcej osób, niestety nie mogę znaleźć tego programu. Z uwagi na to, że oglądałam go bardzo dawno temu nie pamiętam jak potoczyły się losy pozostałych osób. Ale przypuszczam, że nie wszystkie skończyły się szczęśliwie i nie wszyscy zostali przyjęcia na Wigilię.
W zeszłym roku Nosel podjął tą samą próbę. Razi jedno. Dokładnie słychać jak ludzie reagują. Dokładnie słychać, że to starsze pokolenie. "Spędzam czas z rodziną", "Jest już 10 osób, nie ma więcej miejsca". No i co, zje tak dużo, że nie wystarczy dla zaproszonych? Co za różnicę zrobi jedna osoba? Nie zmieści się? Krzesła od sąsiada nie można pożyczyć? Widocznie nie można. Ale w niedziele zawsze w pierwszym rzędzie odstrojone w najlepsze futra, żeby było widać. Bo są takie wierzące. Tylko wierzące w co?
Kiedyś bardzo bliska mi osoba, dodatkowo bardzo mocno wierząca, powiedziała, że ona by nie wpuściła, bo nie wiadomo kto to jest. Bo to obcy. Bo.... Bo tak.
Więc po co Wigilia? Żeby się najeść i dostać prezenty? Dla mnie to bez sensu. Nie mówię, że jestem bardzo wierząca, ale kurczę... Wiara wiarą, bądźmy ludzcy.
Bądźmy ludzcy.
A teraz odpowiedz sobie szczerze, przyjąłbyś? Zastanów się, chociaż przez moment.